Czy Syzyf mógł być szczęśliwy? Jak pamiętamy, ten bohater greckiej mitologii, zgodnie z wyrokiem bogów, musiał wtaczać pod górę ten sam głaz. Ale czy kara nie była zbyt ciężka? Syzyf odnosił przecież tylko krótkotrwałe sukcesy, a gdy szczyt był blisko, głaz staczał się i cała praca zaczynała się od nowa. Może byłoby to jednak do zniesienia… Jest w końcu wiele innych prac, gdzie efekt również nie jest długotrwały, choćby zwykłe ścieranie kurzu. Ale nie jest ono z pewnością aż tak monotonne, jak praca Syzyfa.
Jak ustalił Csikszent, ludzie mogą odczuwać przyjemny stan flow, gdy praca pochłania mózg we właściwym stopniu. W takim przypadku wysiłek niekoniecznie musi prowadzić do wycieńczenia i nieprzyjemnych odczuć, może natomiast wywołać przyjemne pobudzenie, a nawet lekką euforię. Jeśli jednak zadanie jest za trudne albo za łatwe, to nie ma co liczyć na przyjemne uczucia.
Gdy coś przekracza nasze możliwości, nie odczujemy z pewnością satysfakcji, a raczej zwątpienie we własne siły, frustrację i bezradność. Stan zbyt małego obciążenia też nie jest chyba przyjemniejszy. Mózg nie lubi bezczynności i dlatego nuda należy do odczuć, które znosimy najtrudniej. Jeśli tylko szare komórki są za mało wykorzystane, to będziemy prawdopodobnie odczuwać lęki i przygnębienie. Robimy wszystko, aby uniknąć takich sytuacji czy przynajmniej dać mózgowi jakiś substytut aktywności (z tego powodu wiele osób jeszcze zanim zatrzaśnie drzwi od samochodu, natychmiast włącza radio).
Badania neuropsycholog Nilli Lavie pokazują, że na zbyt łatwe i zbyt trudne zadania mózg reaguje podobnie. Jeśli tylko jest przeciążony, nie rozróżnia istotnych i nieistotnych bodźców. Uczestnicy eksperymentów Lavie – polegających na odczytywaniu słów wyświetlanych wśród zaburzających percepcję wzorów – dzielili swoją uwagę między odczytywanie słów a obserwację tła. Tak samo rozpraszamy się, jeśli tylko zostają przeciążone szare komórki. Kiedy Lavie poleciła uczestnikom eksperymentu, aby równocześnie zapamiętywali szeregi liczbowe i nazwiska polityków, a ponadto potęgując zamieszanie, wyświetliła zdjęcia gwiazd muzyki pop, testowane osoby długo nie mogły skoncentrować się na swoim zadaniu. Zaobserwowano w tomografie, że jeśli tylko szeregi liczbowe stawały się coraz bardziej skomplikowane – mózgi, zamiast właściwym zadaniem, zajmowały się z punktu widzenia eksperymentu błahostkami7.
To wynik przeciążenia pamięci roboczej. Neurony w płatach czołowych zazwyczaj zachowują się jakby były filtrem świadomości. Eliminują to, co nieważne. Jeśli jednak pamięć robocza zmuszona jest do tego, żeby pomieścić nadmiar informacji, choćby wspomniane wcześniej szeregi liczbowe i nazwiska, to nie jest w stanie podołać zadaniu. Świadomość zostaje zalana wszelkimi bodźcami, jakie właśnie napływają. Nie ma nawet co marzyć o koncentracji. Dzieje się tak zarówno wtedy, gdy jest za mało, jak i za dużo do przerobienia.
Niedociążenie mózgu może zachwiać równowagą psychiczną tak samo, jak przeciążenie. Liczne badania potwierdzają, że istnieje większe prawdopodobieństwo, iż ludzie mający za mało pracy, częściej odczuwają depresje i stany lękowe. Na przykład dla bardzo zdolnych dzieci dopasowanie się do normalnego tempa uczenia oznacza często niemożliwą do zniesienia nudę i psychiczne cierpienia, które mogą nawet prowadzić do myśli samobójczych. Ale jeśli tylko postawi się przed takimi wunderkindami wyzwanie na ich miarę, to od razu czują się lepiej. Mamy zatem do wyboru: albo przenieść dziecko o klasę wyżej, albo dawać mu trudniejsze zadania. Niektórzy rodzice radzą sobie z tym problemem wysyłając dzieci nawet na kurs japońskiego.
Jeśli mamy dobrze się wywiązywać ze swoich zadań, muszą one odpowiadać naszym możliwościom. Oczywiście stworzenie takiej równowagi w klasie liczącej trzydziestu uczniów jest zadaniem ekwilibrystycznym. ?Łatwiznę” od wysiłku ponad miarę oddziela przecież wąska linia. Jeśli jednak balansowanie na niej się powiedzie, to nie ma rzeczy niemożliwych. Ponadto możemy czerpać z tego dużo przyjemności.